Święto dziękczynienia

 

Święto plonów, gnomy zaatakowały lodówkę, a tu pora śniadania. Do Kołodziejów zawitał dawno niewidziany gość. Z samego rana.
- Zawsze miałem problemy z orientacją w czasie. 


Przy stole zgromadzona rodzinka, Jerzy też zadomowiony w piżamce. Mały Jurek ustąpił swoje miejsce Calebowi.


 I tak wolę jeść w moim żółtym krzesełku. lepiej smakuje. 


Ledwo gość się usadowił, kiedy poderwał się znowu. 


Och, Agatko nie masz gdzie siedzieć, proszę. 


I go zamurowało. I stał taki zamurowany i niemy wpatrując się w przyjaciółkę. 



Wszyscy zdążyli zjeść śniadanie i wzięli się za sprzątanie. 


Caleb, ale o co chodzi? Boli Cię coś? Dawno Cię nie było. Tak dobrze Cię widzieć przyjaciółko. Czas dla mnie płynie trochę inaczej, ale stęskniłem się za naszymi rozmowami. 


Agata pospiesz się. Mieliśmy dzisiaj odwiedzić moją siostrę. Calebowi dało to trochę do myślenia. Ten duży Jerzy to taki zadomowiony w związku z Agatą????