August

 Dzisiaj nadszedł ten wyczekiwany dzień. Olga zadzwoniła po Jerzego z pracy i pojechali prosto do szpitala (ach to gustowne ubranko!). Był środek dnia, słońce i żadnych upiornych niespodzianek.

Pan doktor też jak się należy. Doktor medycyny Benedict Sherman z Evergreen Harbor. Całkiem żywy i rzeczywisty. Nic upiornego i przezroczystego.


Ola podeszła do recepcji, Jerzy za nią całkiem wyluzowany.


To już trzeci wspólny poród, nic nie zapowiada komplikacji. Jest jeszcze czas coś przekąsić, bo przyszły tata nie zdążył zjeść obiadu, kiedy  żona zadzwoniła po niego.


Co za cudowny spokój, co za kontrast z ostatnimi odwiedzinami tutaj.


Jerzy celebrował posiłek. Chyba się jednak zbyt wyluzował, bo całkiem zapomniał, po co tu właściwie przyjechał.


Ola nie doczekawszy się męża udała się na salę porodową sama.


 Sama też przeszła przez poród. I jej się wydawało, że teraz jest jakoś spokojniej niż to było przy Idzie i Mani. Ciekawe dlaczego?


Pewnie to zasługa profesjonalnego i dowcipnego lekarza. Benedict swoimi głupimi żartami umie rozładować napięcie i stres. I nikt nie panikuje obok na sali. Bo i nikogo więcej nie ma. 


Jerzy dotarł właściwie na sam koniec.


W sam raz, aby powitać małego Augusta Kołodzieja. Czwartego Dziedzica Rodu Kołodziejów.


Uff. Już po wszystkim. Jak sprawnie nam to dzisiaj poszło.






Dziedzictwo Kołodziejów Legacy The Sims 4